David Fincher to reżyser znany każdemu szanującemu się kinomanowi / kinomaniakowi. Po twórcy "Fight Club", "Se7en", a ostatnio ekranizacji "Ciekawego przypadku Benjamina Buttona", można się spodziewać kina wysokich lotów i całe szczęście Fincher nie zawodzi. To po pierwsze.
Świetnie dopracowany scenariusz autorstwa Aarona Sorkina i rewelacyjnie napisane dialogi. To po drugie.
Doskonała gra aktorska: szczególnie Jesse'go Eisenberg'a wcielającego się w rolę Marka Zuckerberg'a - twórcy Facebooka, jak i drugoplanowa Justina Timberlake'a (!) jako Sean'a Parker'a - osoby która zapoczątkowała darmową wymianę plików muzycznych w Internecie. To po trzecie.
Skoro Facebook posiada pół miliarda zarejestrowanych użytkowników i jeśli tylko mały ich procent zainteresuje się filmem biograficznym o jego twórcy to mamy murowany sukces kasowy. To po czwarte.
Na uwagę w filmie zasługuje niezwykle ciekawy sposób ukazania głównego bohatera Marka Zuckerberg'a, z kilku przeciwstawnych stron. Jako diabła wcielonego, złodzieja, oszusta, wyzyskiwacza, zwykłego chama, pełnego pychy multimiliardera. Jako geniusza, inteligenta, kreatora, stwórcę. Wreszcie jako przeciętnego chłopaka, studenta, borykającego się ze zwykłymi przyziemnymi problemami i rozterkami.
Chociaż padają opinie, że filmowego Zuckerberga'a z tym w realu łączą tylko noszone przez obu podobne koszule, to mnie rola Eisenberg'a przekonała, i właśnie takiego będę sobie już zawsze twórcę Facobooka kojarzył.
Ponadto ogromnie przypadł mi do gustu sposób w jaki akcja filmu jest przedstawiana widzowi, chodzi mianowicie o wplecenie scen z prawnikami, oskarżycielami do opowiadanej historii fejsa, jego burzliwych początków, sukcesów w osiąganej liczbie użytkowników, aż po pierwsze milionowe inwestycje i kontrakty w najpopularniejszy obecnie na świecie portal społecznościowy.
Film posiada poza tym kilka super śmiesznych scen, co w dramatach nie jest chyba czymś powszechnym, a dodaje filmowi dodatkowej "mocy".
Uważam, że równo dwie godziny spędzone na seansie "The Social Network", nie zostaną przez nikogo uznane za stratę czasu, wręcz przeciwnie staną się przyjemnie wykorzystanym okresem i być może tematem do rozmów z przyjaciółmi.
Moja ocena 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz