piątek, 25 marca 2011

Ostatni sprawiedliwy

Nowy post nie pojawił się na blogu przez prawie miesiąc, co spowodowane zostało innymi, raczej ważniejszymi pracami pisemnymi, którymi na ostatnim roku studiów nęka mnie Uczelnia.

W chwilach odpoczynku od wytężonej pracy naukowej, udało mi się obejrzeć oczywiście kilka filmów, o których z przyjemnością będę mógł teraz kilka zdań napisać.

Pierwszym z nich będzie debiut reżyserski Bena Afflecka, (nagrał on już dużo wcześniej "coś" o tytule: "I Killed My Lesbian Wife, Hung Her on a Meat Hook, and Now I Have a Three-Picture Deal at Disney", ale nie można chyba tego uznać za film) pt. "Gone Baby Gone", w Polsce funkcjonujący pod jakże trafnie przetłumaczonym wyrażeniem "Gdzie jesteś Amando"...!!!???

Przed stworzeniem tego filmu Ben znany był na świecie tylko zbycia partnerem życiowym Jennifer Lopez no i oczywiście drewnianych ról w "Armageddonie", "Pearl Harbor" i super bohatera Daredevila. Mało kto świadom jest jednak faktu, że ten sam Ben jest także laureatem Oscara za scenariusz do "Buntownika z wyboru" - świetnego filmu z R. Williamsem, M. Damonem i samym B. Affleckiem. 



Na początek napisać należy, że „Gdzie jesteś Amando” to kolejna udana adaptacja prozy amerykańskiego pisarza Dennisa Lehane. Wcześniej przeniesienia na ekran jego powieści dokonał Clint Eastwood i był to film "Mystic River". 
Wracając jednak do "Gone Baby Gone", dzieło to jest opowieścią porwania kilkuletniej dziewczynki, na znalezienie której według bostońskiej policji szanse są minimalne. Zadania tego podejmują się jednak: młody prywatny detektyw Patrick Kenzie (Casey Affleck - brat Bena) wraz ze swoją wspólniczką i narzeczoną zarazem Angie Gennaro (Michelle Monaghan). Atutem Patricka ma być przede wszystkim znajomość środowiska w jakim dziewczynka się wychowywała i obycie z półświatkiem przestępczym. Sprawa jest w zasadzie prosta - można pochodzić, popytać, ale dziewczynkę odnaleźć i tak się nie uda. Jak się wkrótce okazuje rzecz nie jest taka, jak to mogłoby się wydawać. Porwanie jest ukartowane i to przez osoby, które w filmie wydają się tymi, którym najbardziej zależeć powinno na znalezieniu dziewczynki (zdradzę, że nie chodzi o jej rodzicielkę - zwykłą narkomankę). 

W filmie szczególnie podobają mi się dwie sceny: "próba" wymiany/odbicia dziewczynki z rąk rzekomych porywaczy, kiedy wszystko toczy się bardzo szybko i tak naprawdę nie wiadomo co się dzieje, i druga - strzelanina w ruderze zamieszkałej przez ćpunów, gdzie sam Kenzie wymierza sprawiedliwość recydywiście-pedofilowi. Zabójstwo chociaż chwalone i uznane przez wszystkich dokoła za czyn bohaterski, to cios jaki zadaje mu świat w którym żyje - co z 5 Przykazaniem Nie zabijaj?...

A teraz kilka słów o aktorstwie. Nie wiem czy któryś z krytyków oskarżył B. Afflecka o nepotyzm w związku z angażem brata do głównej roli w filmie, niemniej ja chociaż na pewno nim nie jestem zrobię to. Moim zdaniem Casey Affleck nie podołał zadaniu jakie przed nim postawiono. Jest cały film jakiś dziwny, smutny, struty. Jego twarz, ubiór, zachowanie całkowicie nie pasują do osoby wychowanej w Dorchester, jednej z najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Bostonie. Nie wyobrażam sobie żeby taka osoba miała jakiekolwiek "znajomości" i kontakty na dzielni. Poza tym jego piskliwy głosik kojarzy się z tylko z jednym - młodzieńczą mutacją głosu.
Gra partnerującej mu Michelle Monaghan wygląda dużo lepiej, chociaż podjętą przez nią decyzję w końcówce filmu oceniam zdecydowanie negatywnie. 
Aktorsko najlepiej wypadli starzy wyjadacze, osoby z wieloletnim doświadczeniem przed kamerą, mowa tu rzecz jasna o E. Harrisie i M. Freemanie. 
Scenariusz jak i oczywiście reżyserię ocenić trzeba na wielki plus. Wiemy już, że "Gone Baby Gone" to nie był jednorazowy wybryk, przypadek, co potwierdził już "The Town".



czwartek, 3 marca 2011

Zapraszamy ponownie za rok

Ceremonia już odespana, więc można pokusić się o napisanie kilku zdań na jej temat, no i coś o wygranych i przegranych Oscarów 2011.

...najpierw jednak podsumowanie moich oscarowych typów. Trafionych połowa (8 z 16) to niezbyt imponujący wynik ale przecież to była loteria. Chociaż nagrody w niektórych kategoriach zostały przyznane przez mass media długo,długo przed Galą i można było z niemal stuprocentową stawiać, że Natalie Portman nie wyjdzie z "imprezy" bez statuetki...

Co do samej Ceremonii to nie powalała, a można nawet zaryzykować stwierdzenie, że była miejscami nudnawa, żenująca, przedłużana na siłę. Jeden z prowadzących - James Franco sam nominowany do Oscara za rolę w "127 godzin" na scenie nie istniał, jego mina była bezbarwna, a przebranie się za Marylin Monroe to było wszystko na co go było stać... Partnerująca mu Anne Hathaway, także nie zabłysła, zamiast prowadzić ceremonie, to myślała chyba tylko o tym, jak w kolejnych kilkuminutowych przerwach na reklamy wskoczyć w nową kieckę. Wybór młodych prowadzących miał chyba uatrakcyjnić widowisko właśnie dla młodszej widowni w USA i na świecie, jak wyszło, każdy kto oglądał widział...

Za zwycięzcę Gali uznać należy film brytyjski "Jak zostać królem", który zdobył 4 statuetki, podobnie z resztą jak "Incepcja", jednak pierwszy z nich zgarnął nagrody w najważniejszych kategoriach, a więc: film roku, reżyseria, scenariusz oryginalny, i aktor pierwszoplanowy, podczas, gdy film Ch. Nolana (moim zdaniem niedocenionego przez Akademię) odebrał laury za: zdjęcia, dźwięk, montaż dźwięku i efekty wizualne. 
Jakimś ogromnym nieporozumieniem jest brak nagrody dla Hansa Zimmera za muzykę skomponowaną do "Incepcji", a przyznanie jej filmowi "The social network". Pomimo tego, że obraz o twórcy Facebooka bardzo mi się podoba to nie widzę także powodu dla uhonorowania go wyróżnieniem za montaż. Jedyną zasłużoną nagrodą dla filmowej biografii Zuckerberga jest ta za scenariusz adaptowany dla Aarona Sorkina. 
Teraz słów kilka o dziele "Fighter". Muszę przyznać, że zachwyciła mnie w nim kreacja Ch. Bale'a jako byłego boksera, który stoczył się na samo dno zostając narkomanem. W tym przypadku Akademia nie zawiodła przyznając mu Oscara w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy. Co ciekawie obraz zgarnął też nagrodę za najlepszą kreację aktorską drugoplanową dla kobiety. Melissa Leo odbierając nagrodę nie popisała się, gdyż użyła na antenie słowa ...fuck, za co potem musiała przepraszać! 

Za zdecydowanych przegranych 83 Gali należy uznać braci Coen, ich najnowsze dzieło "Prawdziwe męstwo" nominowane w aż 10 kategoriach nie zdołało zdobyć ani jednej statuetki... 
Dodam jeszcze, że cieszy mnie przyznanie tylko jednej nagrody filmowi "Black swan" (choć to i tak o jedną za dużo, ponieważ rola Portman nie wydawała mi się wcale, aż tak wybitna), gdyż ze wszystkich filmów nominowanych w najważniejszych kategoriach uznaję go za najsłabszy.








poniedziałek, 28 lutego 2011

Linki do transmisji

http://www.drhtv.com.pl/transmisja-1142.html 

Moje oscarowe typy

Tylko najważniejsze kategorie ;P

Najlepszy film: The king’s speech

Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Colin Firth (The king’s speech)

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Natalie Portman (Black swan)

Najlepszy aktor drugoplanowy: Christian Bale (Figter)

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Helena Bonham Carter (Jak zostać królem)

Najlepszy reżyser: David Fincher – The Social Network

Najlepszy film animowany: Toy Story 3

Najlepszy scenariusz oryginalny: Incepcja - Christopher Nolan

Najlepszy scenariusz adaptowany: The Social Network - Aaron Sorkin Ben Mezrich

Scenografia: Jak zostać królem – Scenografia: Eve Stewart, dekoracje: Judy Farr

Zdjęcia: Jak zostać królem – Danny Cohen

Kostiumy: Alicja w Krainie Czarów – Colleen Atwood

Montaż: Fighter – Pamela Martin

Dźwięk: Incepcja

Efekty wizualne: Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 1 – Tim Burke, John Richardson , Christian Manz i Nicolas Aithadi

Muzyka: Incepcja – Hans Zimmer

.... i tyle zobaczymy ile się sprawdzi ;)

niedziela, 27 lutego 2011

Oscary 2011 To już dziś

Nadszedł wreszcie dzień, a właściwie noc wyczekiwana przez wszystkich oscaromaniaków. W Kodak Theatre zostaną rozdane Nagrody Akademii Filmowej. Jako szanujący się miłośnik kina zdradzić muszę, że czeka mnie nieprzespana noc, gdyż obowiązkiem moim jest obejrzenie relacji z Gali. Mam nadzieję, że uda mi się to dzięki jakiejś transmisji w streamingu. Tymczasem dla przypomnienia, kto i o co walczy, przedstawiam nominacje do Oscarów 2011:

Najlepszy film: The king’s speech (Jak zostać królem), Black Swan (Czarny Łabędź), Inception (Incepcja), 127 hours (127 godzin), The Fighter, The social network, The kids are all right (Wszystko w porządku), Toy story 3, True grit (Prawdziwe męstwo), Winter’s Bone (Do szpiku kości)

Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Colin Firth (Jak zostać królem), Jesse Eisenberg (Social Network), James Franco (127 godzin), Javier Bardem (Biutiful), Jeff Bridges (Prawdziwe męstwo)

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Annette Bening (Wszystko w porządku), Nicole Kidman (Między światami), Jennifer Lawrence (Do szpiku kości), Natalie Portman (Czarny łabędź), Michelle Williams (Blue Valentine)

Najlepszy aktor drugoplanowy: Christian Bale (Figter), John Hawkes (Do szpiku kości), Jeremy Renner (Miasto złodziei), Mark Ruffalo (Wszystko w porządku), Geoffrey Rush (Jak zostać królem)

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Amy Adams (Fighter), Helena Bonham Carter (Jak zostać królem), Melissa Leo (Figher), Hailee Steinfeld (Prawdziwe męstwo), Jacki Weaver (Królestwo zwierząt)

Najlepszy reżyser: Darren Aronofsky – Black Swan (Czarny łąbędź), David O. Russell – The Fighter, Tom Hooper – The King’s Speech (Jak zostać królem), David Fincher – The Social Network, Joel Coen and Ethan Coen – True Grit (Prawdziwe męstwo)

Najlepszy film animowany: How to Train Your Dragon, The Illusionist, Toy Story 3

Najlepszy scenariusz oryginalny:Kolejny rok (2010) Mike Leigh, Fighter (2010) Paul Tamasy Scott Silver Eric Johnson, Incepcja (2010) Christopher Nolan, Wszystko w porządku (2010) Lisa Cholodenko Stuart Blumberg, Jak zostać królem (2010) David Seidler

Najlepszy scenariusz adaptowany: Social Network, The (2010) Aaron Sorkin Ben Mezrich, Toy Story 3 (2010) Michael Arndt, Do szpiku kości (2010) Debra Granik Anne Rosellini, Prawdziwe męstwo (2010) Ethan Coen Joel Coen,
127 godzin (2010) Danny Boyle Simon Beaufoy

Scenografia: Alicja w Krainie Czarów – Scenografia: Robert Stromberg; dekoracje: Karen O’Hara
Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 1 – Scenografia: Stuart Craig; dekoracje: Stephenie McMillan
Incepcja – Scenografia: Guy Hendrix Dyas; dekoracje: Larry Dias i Doug Mowat
Jak zostać królem – Scenografia: Eve Stewart, dekoracje: Judy Farr
Prawdziwe męstwo – Scenografia: Jess Gonchor ; dekoracje: Nancy Haigh

Zdjęcia: Czarny Łabędź – Matthew Libatique, Incepcja – Wally Pfister, Jak zostać królem – Danny Cohen, The Social Network – Jeff Cronenweth, Prawdziwe męstwo – Roger Deakins

Kostiumy: Alicja w Krainie Czarów – Colleen Atwood, Jestem miłością – Antonella Cannarozzi, Jak zostać królem – Jenny Beavan, Burza – Sandy Powell, Prawdziwe męstwo – Mary Zophres

Montaż: Czarny Łabędź – Andrew Weisblum, Fighter – Pamela Martin, Jak zostać królem – Tariq Anwar, 127 godzin – Jon Harris, The Social Network” – Angus Wall i Kirk Baxter

Długometrażowy film dokumentalny: Wyjście przez sklep z pamiątkami, Gasland, Inside Job, Wojna Restrepo, Śmietnisko

Krótkometrażowy film dokumentalny: Killing in the Name, Poster Girl, Strangers No More, Sun Come Up, The Warriors of Qiugang

Film nieanglojęzyczny: Biutiful – Meksyk, Kieł – Grecja, Haevnen – Dania, Pogorzelisko – Kanada, Hors-la-loi – Algieria

Charakteryzacja: Barney’s Version, Niepokonani, Wilkołak

Muzyka: Jak wytresować smoka – John Powell, Incepcja – Hans Zimmer, Jak zostać królem – Alexandre Desplat, 127 godzin – A.R. Rahman, The Social Network – Trent Reznor i Atticus Ross

Piosenka: Coming Home z Country Strong – Tom Douglas, Troy Verges i Hillary Lindsey, I See the Light z Zaplątanych – Alan Menken, Glenn Slater, If I Rise z 127 godzin – A.R. Rahman, Dido i Rollo Armstrong, We Belong Together z Toy Story 3 – Randy Newman

Animowany film krótkometrażowy: Day & Night – Teddy Newton, The Gruffalo – Jakob Schuh i Max Lang, Let’s Pollute – Geefwee Boedoe, The Lost Thing – Shaun Tan i Andrew Ruhemann, Madagascar – Bastien Dubois

Aktorski film krótkometrażowy: The Confession – Tanel Toom, The Crush – Michael Creagh, God of Love – Luke Matheny, Na Wewe – Ivan Goldschmidt, Wish 143 – Ian Barnes i Samantha Waite

Montaż efektów dźwiękowych: Incepcja – Richard King, Toy Story 3 – Tom Myers i Michael Silvers, Tron: Dziedzictwo – Gwendolyn Yates Whittle i Addison Teague, Prawdziwe męstwo – Skip Lievsay i Craig Berkey, Niepowstrzymany – Mark P. Stoeckinger

Dźwięk: Incepcja, Jak zostać królem, Salt, The Social Network, Prawdziwe męstwo

Efekty wizualne: Alicja w Krainie Czarów – Ken Ralston, David Schaub, Carey Villegas i Sean Phillips
Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 1 – Tim Burke, John Richardson , Christian Manz i Nicolas Aithadi
Medium – Michael Owens, Bryan Grill, Stephan Trojanski i Joe Farrell
Incepcja – Paul Franklin , Chris Corbould , Andrew Lockley i Peter Bebb

sobota, 5 lutego 2011

Kto się czubi ten się lubi

Ona - ułożona, pani domu, w garażu ma Smarta, szukająca mężczyzny na całe życie.
On - casanova, miłośnik koszykówki, jeździ motorem, chce szaleć.
Co może (po)łączyć tych dwoje ludzi? ...dziecko!

Co prawda wystarczy obejrzeć na Youtube dwu i półminutowy trailer filmu "Life as we know it", aby poznać całą jego fabułę i końcowy happy end, jednak wtedy ominęłoby nas prawie dwie godziny oglądania całkiem sympatycznej komedii romantycznej.

Messer i Holly od swojego pierwszego - zaaranżowanego przez wspólnych znajomych - spotkania, delikatnie mówiąc nie przepadają za sobą. Ich wzajemna niechęć do siebie musi jednak zejść na drugi plan w obliczu ostatniej woli wyrażonej w testamencie ich przyjaciół, którzy niespodziewanie giną w wypadku samochodowym. Stanowi ona, że opiekunami ich jednorocznego dziecka powinien zostać od zawsze "kochający się" duet. Boski plan, przeznaczenie, psikus znajomych, a może po prostu droga do prawdziwej miłości?

Scenariusz nie stanowi, aż tak wielkiego oryginału bo dzieci w tego typu filmach odgrywają dosyć często "kluczową" rolę, jednak pewnym novum jest sposób pojawienia się dziecka w życiu głównych bohaterów.
Jest dzidzia, są niedoświadczeni rodzice, zabraknąć więc nie może scen z dziecięcą kupą, problemami z przewijaniem, karmieniem i sposobami na uśpienie pociechy. Szczególnie śmieszna jest scena z basebolówką, jak też kwestia "Sweetie, you have shit on your face" :)


Jednak macierzyństwo i tacierzyństwo, tym bardziej nieplanowane, nawet w hollywoodzkich komediach romantycznych to także rozterki, problemy i wyrzeczenia. Trzeba utrzymać duży dom; być zawsze gotowym do poświęceń; zrezygnować z kariery, przenosin do większego miasta, robienia tego co się w życiu kocha.  



Grająca Holly Katherine Heigl, która w ostatnim czasie wyspecjalizowała się aktorsko dla ról w komediach romantycznych wypada w "Och, życie" więcej jak przyzwoicie. A przyznam, że aktorkę lubię jeszcze z zamierzchłych czasów, kiedy pewna polska stacja TV nadawała serial pt.: "Roswell: W kręgu tajemnic".
Josh Duhamel wcielający się w postać Messera nie jest jeszcze tak rozpoznawalną twarzą, ale nie można wykluczyć zmiany w tym względzie po angażu w "Life as we know it", jak również w "When in Rome".

Ciekawą wydaje się być nakreślona w filmie konkluzja dotycząca wyborów życiowych, jak też miłosnych człowieka. Wydaje się, że są one kształtowane w niedużym stopniu przez nas samych, w przeważającym natomiast przez okoliczności i sytuacje, którym przychodzi nam nieoczekiwanie stawić czoła.


Moja ocena 7/10  

niedziela, 30 stycznia 2011

Nieopierzony łabędź

Od obejrzenia przeze mnie "Czarnego łabędzia" mija miesiąc, więc dłużej zwlekać już nie mogę z podzieleniem się swoimi wrażeniami po seansie. Dodatkowa wymaga tego fakt, iż "Black swan" został nominowany do Oscarów w pięciu kategoriach. Już na wstępie napisze, że film nie przypadł mi do gustu (już widzę i czuję uderzające we mnie gromy za to stwierdzenie), w przeciwieństwie do zdecydowanej większości kinomaniaków, którzy obraz ten uznają za arcydzieło.

Reżyser "Łabędzia" Darren Aronofsky nie ma w swoim dorobku reżyserskim ogromnej ilości filmów, jednak odpowiada za tak znamienite tytuły ostatnich lat jak: "Requiem dla snu", "Źródło" czy "Zapaśnik". Do włożonej przez niego pracy w ten obraz nie można właściwie się przyczepić. Wspólnie ze swoim operatorem  Matthew Libatiquem używając kamery 16-milimetrowej, która dodatkowo dodawać ma magii kina, podążają za główną bohaterką Niną, towarzysząc jej na każdym kroku jej zdominowanego przez balet życia.

Największym plusem filmu jest (chyba, bo ja tego za bardzo nie odczułem) rola Natalie Portman. Zdobywczyni tegorocznego Złotego Globa właśnie za wcielenie się w postać Niny, jak i murowana faworytka do Oscara w kategorii Najlepsza aktorka pierwszoplanowa czuje się na deskach opery i z baletkami na stopach jak ryba w wodzie. Nie poszły więc na marne godziny lekcji baletu na jakie uczęszczała Portman (podobno roczny kurs!). Doskonałość jej kreacji aktorskiej wydaje się że, polega na przemianie, jaka dokonuje się w Ninie podczas niespełna dwóch godzin trwania filmu. Od - młodej, przestraszonej, zdominowanej przez matkę dziewczyny - do pełnej wdzięku kobiety, niedoścignionej artystki, tancerki.


Wabikiem na męską część widowni jest zapewne angaż Mili Kunis, która w filmie jest rywalką Niny do roli Czarnego łabędzia, a także scena lesbijskiego seksu Portman i Kunis.

Muzyka jak na takie dzieło mogłaby być lepsza... nie zapada niestety w pamięć.

Film nie przypadł mi do gustu chyba z powodu jego "tematyki". Nie lubię (w przeciwieństwie do wszechobecnego aktualnie "Lubię to") oper, operetek, baletu i tego typu stuff'u. Poza tym obraz wydawał mi się być nudny - rzadko kiedy wychodzę z fullscreena i oglądam film w małym okienku, a główną uwagę zaczynam koncentrować na przeglądarce internetowej - a taka właśnie sytuacja przytrafiła mi się podczas oglądania "Black swan". Szkoda spodziewałem się czegoś lepszego...

Moja ocena 6/10.