Nie jest wielką tajemnica że na filmy w reżyserii Roberta Rodrigueza trzeba patrzeć z dystansem, nie brać ich na serio, nie poszukiwać w nich jakkolwiek zawoalowanego przesłania, czy metafor. Nie inaczej jest w przypadku jego najnowszego dzieła pt. "Machete".
Od razu przyznam że oglądałem go mając pewną ilość promili we krwi (choć dokładnie nie potrafię sprecyzować ich liczby), więc moje poczucie śmieszności mogło być nieco zaburzone. Niemniej film posiada tyle figlarnych scen, że nawet największy ponurak musiałby w końcu pokazać swe skrywane oblicze.
Film niskobudżetowy, a jeśli spojrzeć na obsadę... szok! Danny Trejo, Steven Seagal, Jessica Alba, Lindsay Lohan, Robert De Niro i to jeszcze nie koniec listy znanych nazwisk i kojarzących się z nimi twarzy.
Oczywiście jeśli się bliżej przyjrzeć to film jest najdelikatniej to ujmując kiczowaty, ale wydaje się ze taki właśnie był zamysł samego Rodrigueza i nie laik od razu to dostrzeże.
Dla męskiej części czytających bloga i oczywiście dla zachęty obejrzenia "Maczety" po raz wtóry powtórzę może nazwisko Alba a i dodam kolejne - Michelle Rodriguez czyli niezapomniana Ana Lucia z "Lost", której to wdzięk również podziwiać można podczas półtoragodzinnego seansu.
Moja ocena 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz